31 lipca 2023
fot. unsplash.com / grafika: JH

Jak patrzę na rzeczywistość?

o. Grzegorz Ginter SJ

W tej krótkiej konferencji chciałbym powiedzieć o tym, w jaki sposób patrzymy na rzeczywistość i jak się w nas kształtuje to, co nazywamy wrażliwością. Warto zadać sobie pytanie, przez jakie okulary patrzę na rzeczywistość, bo być może są jakieś skrypty, które fałszują i zniekształcają mój sposób patrzenia na świat.

|→ Nagranie wykładu znajduje się pod tekstem kliknij aby przejść.

One będą wpływać na moją wyobraźnię, na moje uczucia, na moje myśli, prowadząc mnie, świadomie lub mniej świadomie, do konkretnych – takich, a nie innych – decyzji i czynów, które będę wcielał. Czynów zarówno dobrych, jak i złych. I wiemy też dobrze, że brak decyzji też jest decyzją.

Lęk jednym z podstawowych skryptów w naszym życiu

Jednym z takich podstawowych skryptów, którym się posługujemy, jest nasz lęk. Nie mam tu na myśli uczucia, które raczej należałoby nazwać strachem, a które jest nam bardzo potrzebne, chroni nas przed różnymi zagrożeniami, przed tym, co złego może nas spotkać. To nie jest o tym. Chodzi raczej o to, co w tym strachu jest mało konkretne, nadmiarowe, często nieuświadomione, co byśmy nazwali lękiem. Coś, czego się boimy, ale nie wiemy, czy to się wydarzy, nie wiemy, czy to są fakty, czy tylko nasza interpretacja faktów. Lęk, który w tym świecie rządzi i popycha nas do różnych decyzji, nie zawsze rozsądnych, racjonalnych, ale takich, których potem żałujemy.

Lęk może mieć różne odmiany. Przypominam sobie słowa, które wypowiedział kiedyś Anthony de Mello w jednej ze swoich książek, że na świecie istnieją tylko dwie rzeczy: miłość i lęk. Działamy bardziej pod wpływem jednego albo drugiego. Pewnie jedna i druga rzeczywistość jest w nas. Czasem zależne jest to od akcentów, które kładziemy. Zapewne podobnie powiedziałby Święty Jan – pamiętamy jego słowa z Pierwszego Listu, że „kto się lęka, nie wydoskonalił się w miłości”. Dla niego również te rzeczywistości istnieją najbardziej – miłość i lęk.

Sposób odbierania rzeczywistości tworzy się w historii naszego życia. Te okulary zakładano nam już w dzieciństwie – często to nie my sami je sobie zakładaliśmy – w procesie wychowywania, kiedy na przykład mówiono nam, że człowiek, że świat wokół jest zagrażający, kiedy mówiono: nie dotykaj, odsuń się, nie uśmiechaj się do nieznajomych. Wzbudzano w nas mnóstwo lęku i obaw do spotykanej przez nas rzeczywistości.

Są osoby, które jakby nie widzą niczego dobrego, godnego zaufania, a widzą często same zagrożenia. Są też ludzie, którzy chcą żyć Ewangelią, czyli Dobrą Nowiną, ale widzą wiele zagrożeń lub same zagrożenia, także duchowe – czego człowiek by się nie dotknął, wydaje się jakby przesiąknięte złem, wręcz diabłem. Kto to nam wmówił? Skąd to płynie? Bóg, który jest dobry i nie przestaje trzymać tego świata w swoim ręku?

Świat nie jest czarno-biały, nie jest tylko dobry albo tylko zły. Te rzeczywistości się mieszają dlatego, że w nas jest zło i my podejmujemy też złe decyzje. O tym często zapominamy, ale to nie jest tak, że czego byśmy się nie dotknęli, jest to złe. Mamy Jezusa, który mówi o tym, że jest prawdą, i potem mówi, że jeśli będziemy naprawdę jego uczniami, wtedy poznamy prawdę, a prawda nas wyzwoli. Ta prawda uczyni nas ludźmi wolnymi od lęku, a w konsekwencji wolnymi do czegoś. Wolni od czegoś i wolni ku czemuś – wolni do działania pełnego miłości i wolni od lęku, by kochać. Te dwie rzeczywistości się przenikają: od lęku do wolności oraz miłości i odwrotnie – kiedy tracimy ufność, przechodzimy bardziej w stronę lęku. Do tej prawdy, którą jest Jezus, nie jest łatwo nam dojść. Tak wiele sobie wyobrażamy: o świecie, o sobie samych, o drugim człowieku, też o Bogu. Nie zawsze to, co sobie wyobrażamy, co tworzymy sobie w głowie, ma odzwierciedlenie w rzeczywistości. Nie zawsze tak jest. Nierzadko podchodzimy do modlitwy w podobny sposób – coś o Bogu wiemy, coś sobie o Nim myślimy albo wyobrażamy, ale to nie oznacza, że spotykamy się z Bogiem naprawdę.

Fakty a prawda

Przychodzi mi na myśl Maryja, która zauważa i mówi tylko o faktach. To jest zadziwiające u Niej. Ona nie dodaje żadnego komentarza, żadnej interpretacji, żadnej oceny, osądu, a tym bardziej potępienia. Na przykład w Kanie Galilejskiej mówi: Nie mają już wina. Kropka. Nic więcej. Nie dodaje żadnej swojej interpretacji, oceny, nie ma potrzeby obgadania tej sytuacji czy narzekania na nią. Nie mają już wina – kropka. Mogę siebie zapytać, czy moje patrzenie na rzeczywistość zaczyna się od oceny, od interpretacji, czy od zauważenia faktów, od tego, co naprawdę jest.

Takie dopowiedzenie – fakty nie oznaczają całej prawdy. Prawda jest czymś dużo szerszym, bierze pod uwagę bardzo szeroki kontekst danej rzeczywistości. Fakt to jest fakt, ale prawda jest szersza. Ona zawiera w sobie również intencje, motywacje, zawiera w sobie myśli i pragnienia, odczucia – a więc to wszystko, czego nie widać na zewnątrz. Fakty, jak wiemy, widać na zewnątrz. Od nich się wszystko zaczyna, ale one są początkiem drogi do prawdy. Prawda odsłania się w relacji, w bliskości z drugim człowiekiem, w dialogu. Dlatego Jezus mówi, że On nie ma prawdy, tylko On jest prawdą. Prawda jest osobowa.

Taki przykład: ktoś nas oszukał, okłamał, czyli powiedział coś niezgodnego ze stanem faktycznym, co wyszło na jaw. To jest właśnie fakt. Możemy się przy tym fakcie zatrzymać, ale jeśli chcemy poznać prawdę związaną z tym faktem, potrzebujemy zapytać również o intencje, o motywy, o kontekst tego, co się wydarzyło. Wówczas mogą pojawić się też różne okoliczności – zarówno łagodzące, jak i obciążające. Ale to jest właśnie droga prawdy, która wyzwala, prawdy, która jest szersza niż same fakty, chociaż od faktów się zaczyna i bez faktów tak naprawdę nie istnieje.

Zniekształcenia rzeczywistości

Powróćmy teraz do tych filtrów, okularów, które zakładamy na oczy i przez które patrzymy na świat. Skąd się wzięły? Jak one się w nas wytworzyły? Możemy to zobaczyć na przestrzeni naszego życia, w bardzo naturalnych procesach, które się dzieją. Robimy to po to, abyśmy mogli samych siebie zrozumieć, a dzięki temu bardziej rozumieć tę rzeczywistość, która wokół nas jest.

Wszystko zaczyna się od rzeczywistości, której dotykamy za pomocą zmysłów, które są naszymi receptorami do chwytania rzeczywistości. Kiedy dotykamy rzeczywistości naszymi zmysłami – a więc słuchamy, patrzymy, smakujemy, dotykamy – to rodzą się w nas różne uczucia, wrażenia, reagujemy na to, czego dotknęliśmy. To budzi wyobraźnię, a dane wpadają do naszej pamięci. Zapamiętujemy to, czego dotknęliśmy, o czym mówiliśmy, co słyszeliśmy, czuliśmy. Następnie rozum analizuje, rozważa, wyciąga wnioski z tego wszystkiego, co otrzymał. Potem wola decyduje, co z tym wszystkim zrobię, w jaki sposób się zachowam wobec tych faktów, które do mnie przyszły. Zobaczmy, że to wszystko dzieje się w nas często niemal automatycznie, bardzo szybko, chociaż ta droga ma pewne kroki. Dotykam świata zmysłami, czuję, pamiętam, uruchamia się mój rozum, który analizuje to wszystko, przetwarza we mnie, oraz wola, która decyduje – czyli podejmuję decyzję, wprowadzam ją w czyn.

Nawyki

Ten proces powtarza się po wielokroć. W ten sposób tworzą się w nas nawyki, przyzwyczajenia, postawy, czyli coś utrwalonego w nas. Wiemy też, że w naszych postawach, nawykach tworzą się ułatwienia – powtarzając coś po wielokroć, szukamy takiej ścieżki, abyśmy mogli coś zrobić łatwiej niż do tej pory. To jest bardzo przydatne.

Nasze postawy, przyzwyczajenia, nawyki mogą być zarówno pozytywne, jak i negatywne. Pozytywne, kiedy na przykład ktoś ma nawyk punktualności, zawsze przyjdzie na czas. Ale mogą być też negatywne, czyli choćby niepunktualność, która może się rodzić z naszego wygodnictwa, lenistwa albo z innych procesów, których sobie aktualnie nie uświadamiamy. To jest ważny moment, ponieważ te nasze ułatwienia oraz to, że powtarzamy po wielokroć różne rzeczy, sprawia, że stają się w nas automatyczne lub niemal automatycznie. A to oznacza, że wypadają z naszej świadomości – czasami nie jesteśmy do końca świadomi, co robimy, w jaki sposób lub dlaczego to robimy, dlaczego podejmujemy taką, a nie inną decyzję. To dzieje się automatycznie.

Wrażliwość

Cały ten proces tworzy naszą wrażliwość, która jest sposobem odbioru rzeczywistości, przyjmowania jej i odpowiadania – czyli reagowania na nią. Kreuje też naszą wizję rzeczywistości, to, w jaki sposób patrzymy na świat.

To jest ta droga do tego, w jaki sposób patrzę na świat, droga, na której zakładam różne okulary. Najczęściej jest tak, że mam pewną wizję rzeczywistości, a więc świata wokół mnie, ludzi, różnych wydarzeń. Ale czy naprawdę zgadza się to z rzeczywistością jako taką, czy to rzeczywiście jest fakt? Czy moja wizja rzeczywistości zgadza się z rzeczywistością, czy niestety trochę się rozjeżdża? Czy są tam zniekształcenia? Moja wizja i rzeczywistość mogą się od siebie różnić. Mogę wiedzieć i przeżywać coś inaczej, niż rzeczywiście jest. Na przykład mogę się czegoś bać, choć to coś samo z siebie żadnego lęku nie wywołuje. Oznacza to, że coś we mnie, w moim przeżywaniu, potrzebuje być zauważone, uświadomione, zrozumiane, bym mógł podjąć decyzję, że ten lęk jest irracjonalny, niepotrzebny, a także bym mógł zrozumieć siebie, skąd on się wziął, jaką ma przyczynę.

Te zniekształcenia, o których mówię, zaczynają się w naszym dzieciństwie. Jeżeli ktoś wmówi mi w dzieciństwie, że świat jest groźny, niebezpieczny, że na wszystko trzeba uważać, że nic dobrego mnie tu nie spotka, to moim filtrem będzie lęk, przez który wszystko oceniam, widząc wszędzie zagrożenie, jakąś obawę, niebezpieczeństwo.
Jeśli ktoś mi pokaże, że nie warto kochać, nie warto się starać, bo niektóre rzeczy, albo większość z nich jest bez sensu, to wtedy będę patrzył na rzeczywistość właśnie przez okulary zniechęcenia, marazmu, odpuszczania sobie, będę kasował w sobie, odrzucał wszelką kreatywność, działanie, staranie się, moje pragnienia, by było lepiej, bo przecież po co, to nie ma sensu. Mam wtedy na sobie okulary i przez nie widzę rzeczywistość. Nawet mogę nie wiedzieć, dlaczego tak jest – to jest aspekt nieświadomości.

Inny przykład – jeżeli w dzieciństwie wyśmiewano moje uczucia, nie brano ich na serio, wpychano mnie w taką postawę, że chłopaki nie płaczą albo dziewczyny się nie złoszczą, dziewczyny nie stroją fochów, to trudno mi będzie żyć w zgodzie ze sobą, trudno mi będzie przeżywać zarówno smutek, złość, ale też wszystkie inne uczucia. Mogę nawet nie zapłakać na pogrzebie własnej matki, bo przecież chłopaki nie płaczą, w żadnej okoliczności nie płaczą. To jest nieludzkie, że ktoś mógł „poobcinać” moje uczucia, mógł mnie pozbawić tego, co jest tak ważne w życiu, co jest potrzebne, co pozwala mi poruszać się w świecie, budować bliskość, ponieważ uczucia są tym, co buduje nasze więzi. Nasz świat jest oparty o więzi, a zbawienie to nic innego, jak wieczna więź z Bogiem. Potrzebujemy naszych uczuć. Bez nich nie ma życia, a życia duchowego w szczególności.

Rola rekolekcji

Zarówno te rekolekcje są bardzo ważne, ale i rekolekcje ignacjańskie w ogóle, ponieważ mogą poprowadzić do uświadomienia sobie tego wszystkiego przez kogoś, kto szczerze je odprawia, oraz do podjęcia decyzji, co zrobić z tym, że być może przez okulary, przez filtry patrzę na rzeczywistość.

Z jednej strony Pan Bóg, przez ćwiczenia duchowe, medytację, modlitwę, rachunek sumienia, chce mi pokazać te moje filtry i okulary, uświadomić, co tak naprawdę we mnie jest, jak ja funkcjonuję. W pierwszej kolejności chodzi o uświadomienie sobie tego, aby następnie z Bożą pomocą – a nawet prosząc, by On to robił – zdejmować te okulary na tyle, ile się da, czyli dochodzić do prawdy o sobie samym, drugim człowieku, o świecie wokół mnie oraz o Panu Bogu. Aby zwyciężała ta prawda w moim życiu, prawdziwe, a nie iluzoryczne czy zniekształcone widzenie rzeczywistości.
Wiemy dobrze, że grzech także zniekształca naszą rzeczywistość, nasze widzenie szczególnie tego, co dotyczy relacji, więzi. Grzech w swojej istocie mówi jedno: nie jesteś wart kochania, nie jesteś wart miłości, bliskości, dobra, musisz sobie na to wszystko zasłużyć, nie ma nic za darmo. A nawet mówi więcej – najlepiej sam sobie to weź. My sobie to bierzemy, ale nie zawsze z takiego źródła, które to daje. Tym jest grzech, że zapominamy o tym, że łaska Pana Boga, Jego miłość, przychodzą do nas jak słońce. Słońce świeci na dobrych i na złych – mówi Jezus. – I deszcz pada na sprawiedliwych i niesprawiedliwych. Tej łaski nigdy nam nie brakuje, Jego miłość dociera do nas zawsze, jeśli chcemy ją przyjąć. To przyjęcie Jego miłości pozwala nam zmienić życie, a nie odwrotnie – że kiedy przemienię swoje życie, to wtedy będę mógł dostać miłość i ją przeżywać. To tak nie działa.

Niech te rekolekcje staną się szkołą przyjmowania Bożej miłości, uświadamiania sobie ograniczeń – czyli filtrów, okularów, tego, co zabiera mi prawdę i zabiera mi wolność – abym mógł szukać i znajdować Boga we wszystkim i bym widział rzeczywistość w prawdzie, bo widzenie prawdy jest bardzo ważne. Dlatego też jak patrzę na siebie, na drugiego człowieka, na świat wokół, w taki sam sposób patrzę też na Pana Boga, to znaczy, że te filtry ujawniają się również w mojej relacji do Niego. Tak jak żyję – czasem lękowo wobec tego świata czy w jakikolwiek inny sposób – tak samo mogę żyć wobec Boga. Mogę się Go bać, czasem nie wiedząc nawet dlaczego. Mogę się chronić przed Nim, mogę chcieć relacji z Nim, a równocześnie od tej relacji uciekać – od takiej głębokiej relacji, niepowierzchownej. I kiedy zrozumiem mojej filtry, mam większy wpływ na to, jak ja chcę kształtować moją więź z Panem Bogiem, który jest źródłem i sensem mojego życia, Bogiem, w którym – jak mówi Święty Paweł – żyję, poruszam się i jestem, i którego mogę spotykać właśnie w takiej rzeczywistości, jaką ona jest.

Transkrypcja pochodzi z filmu „Jak patrzę na rzeczywistość? – konferencja 1”
→ seria „JAK ŻYĆ? Czyli szukać i znajdować Boga we wszystkim”