
Nie lękaj się przychodzę ci z pomocą
Tydzień 1 - Życie jest darem / dzień 5
oprac. WŻCh Lublin / DA KULObdarowanie miłością: 1 J 3, 1-3
Popatrzcie, jaką miłością obdarzył nas Ojciec:
zostaliśmy nazwani dziećmi Bożymi:
i rzeczywiście nimi jesteśmy.
Świat zaś dlatego nas nie zna,
że nie poznał Jego.
Umiłowani, obecnie jesteśmy dziećmi Bożymi,
ale jeszcze się nie ujawniło,
czym będziemy.
Wiemy, że gdy się objawi,
będziemy do Niego podobni,
bo ujrzymy Go takim, jakim jest.
Każdy zaś, kto pokłada w Nim tę nadzieję,
uświęca się podobnie jak On jest święty.
Modlitwa przygotowawcza: Proszę Cię, Panie, Boże mój, aby wszystkie moje zamiary, decyzje i czyny były skierowane w sposób czysty do służby i chwały Twojego Boskiego Majestatu.
Obraz: Wyobrażę sobie, że wtulam się w ramiona Jezusa, a poprzez Niego również Boga Ojca.
Prośba o owoc: Proszę Cię, Panie, o głębokie pragnienie, ażeby Twoja miłość, która we mnie jest, prowadziła mnie do wiecznej Miłości.
1. „[…] jesteśmy dziećmi Bożymi […]” Może jestem przedsiębiorcą. Może jestem dyrektorem. Sprzątaczką. Pielęgniarką. Mamą „na etacie” w domu, przy dzieciach. A może jako bezrobotny znajduję się pod opieką Urzędu Pracy… Może obroniłem się przed koronawirusem, a może choroba była dotkliwym doświadczeniem. Może byłem w ostatnich miesiącach na kilku pogrzebach. Z czego czerpię poczucie tożsamości? Co odpowiedziałbym na pytanie: kim jestem?
Spróbuję zatrzymać się przy swoim zakorzenieniu w samym Bogu. To On sam – poprzez moich rodziców – powołał mnie do istnienia. To On sam już objął moje życie obietnicą zbawienia, daną Abrahamowi, prorokom i objawioną wprost w Jezusie Chrystusie. Noszę w sobie Jego obraz; jestem Jego dzieckiem! „Świat” chce to zniszczyć (słowo „świat” w pismach św. Jana oznacza ciemną, grzeszną stronę rzeczywistości). Dla niego moje Boże dziecięctwo jest przeszkodą i „solą w oku”.
2. „[…] będziemy do Niego podobni […]” Przecież wszyscy tak robią. Nie bądź taki święty. Jeśli chcesz normalnie żyć, zostaw skrupuły, w końcu to jest zlepek komórek, a nie jakieś tam dziecko. Patrz pod nogi, a nie w niebo. Kiedyś tak bardzo było popularne powiedzenie: nie święci garnki lepią (czyli rzeczy konkretne dokonują ludzie twardo stąpający po ziemi, a nie jacyś natchnieni wiarą). I tak dalej… Być może nieraz słyszałem takie uwagi, a może sam je komuś wypowiadałem, tym samym ciągnąc go w dół.
Czy noszę w sercu pragnienie, by w swoim życiu, tak jak św. Jan, piewca Bożej miłości, być coraz bliżej Boga? Czy pragnę powrotu do Źródła – pełnego zjednoczenia z Nim w wieczności? Przecież to sam Pan mnie do tego wzywa, dając pokarm na życie wieczne – Eucharystię.
3. Czerpać ze świętości Boga. Tak naprawdę w pełni święty jest tylko Bóg. Słyszymy: „Z jakim przestajesz, takim się stajesz”. W międzyludzkich relacjach jest to oczywiste. A czy odniosłem to kiedyś do swojej więzi z Bogiem? Czy rozwijam w sobie nadzieję życia wiecznego, kiedy to Bóg obdarzy mnie w pełni udziałem w swoim Życiu. Jeśli tak, wówczas daję sobie szansę, aby wzrastała moja świętość. Przybliżę się do postawy św. Matki Teresy z Kalkuty, która zapytana o motywy działania, odpowiedziała: „Nie robię niczego nadzwyczajnego. Kocham, bo Bóg mnie kocha.”
Rozmowa końcowa: Porozmawiam z Bogiem o tym, co mnie poruszyło w tej medytacji. Na koniec odmówię Ojcze nasz, przy czym słowo „ojcze” zastąpię „tato/tatusiu”.