
Nie lękaj się przychodzę ci z pomocą
Tydzień 4 - Życie z miłością – moja odpowiedź Bogu / dzień 19
oprac. WŻCh Lublin / DA KULMiłość jako odpowiedź na lęk: 1 J 4, 7-21
Umiłowani, miłujmy się wzajemnie, ponieważ miłość jest z Boga,
a każdy, kto miłuje, narodził się z Boga i zna Boga.
Kto nie miłuje, nie zna Boga, bo Bóg jest miłością.
W tym objawiła się miłość Boga ku nam,
że zesłał Syna swego Jednorodzonego na świat,
abyśmy życie mieli dzięki Niemu.
W tym przejawia się miłość, że nie my umiłowaliśmy Boga,
ale że On sam nas umiłował
i posłał Syna swojego jako ofiarę przebłagalną za nasze grzechy.
Umiłowani, jeśli Bóg tak nas umiłował,
to i my winniśmy się wzajemnie miłować.
Nikt nigdy Boga nie oglądał.
Jeżeli miłujemy się wzajemnie, Bóg trwa w nas
i miłość ku Niemu jest w nas doskonała.
Poznajemy, że my trwamy w Nim, a On w nas,
bo udzielił nam ze swego Ducha.
My także widzieliśmy i świadczymy,
że Ojciec zesłał Syna jako Zbawiciela świata.
Jeśli kto wyznaje, że Jezus jest Synem Bożym,
to Bóg trwa w nim, a on w Bogu.
Myśmy poznali i uwierzyli miłości, jaką Bóg ma ku nam.
Bóg jest miłością: kto trwa w miłości, trwa w Bogu, a Bóg trwa w nim.
Przez to miłość osiąga w nas kres doskonałości,
że mamy pełną ufność na dzień sądu,
ponieważ tak, jak On jest [w niebie],
i my jesteśmy na tym świecie.
W miłości nie ma lęku,
lecz doskonała miłość usuwa lęk,
ponieważ lęk kojarzy się z karą.
Ten zaś, kto się lęka,
nie wydoskonalił się w miłości.
O źródle miłości
My miłujemy [Boga],
ponieważ Bóg sam pierwszy nas umiłował.
Jeśliby ktoś mówił: «Miłuję Boga», a brata swego nienawidził, jest kłamcą,
albowiem kto nie miłuje brata swego, którego widzi,
nie może miłować Boga, którego nie widzi.
Takie zaś mamy od Niego przykazanie,
aby ten, kto miłuje Boga,
miłował też i brata swego.
Modlitwa przygotowawcza: Proszę Cię, Panie, Boże mój, aby wszystkie moje zamiary, decyzje i czyny były skierowane w sposób czysty do służby i chwały Twojego Boskiego Majestatu.
Obraz: Przyjrzę się swojemu obrazowi Boga. Zobaczę, jak postrzegam Pana, jak Go sobie wyobrażam, kim On dla mnie jest.
Prośba o owoc: Poproszę o to, czego chcę i pragnę. Mogę poprosić o łaskę otwartości na Bożą miłość.
1. „W tym przejawia się miłość, że nie my umiłowaliśmy Boga, ale że On sam nas umiłował i posłał Syna swojego jako ofiarę przebłagalną za nasze grzechy.” Często jest w nas przekonanie, że musimy coś sobie i Bogu udowodnić, niejako zasłużyć na miłość — wypełniać skrupulatnie wszystkie przykazania, modlić się w określony sposób i w odpowiednim czasie. Ta ucieczka w formy ma nam dać poczucie bezpieczeństwa, przekonanie, że gdy będę „grzeczny”, to zasłużę na zbawienie. Jezus ganił faryzeuszy skrupulatnie przestrzegających wszystkich przepisów prawa. Chętnie natomiast przebywał z grzesznikami, a najbardziej chwalił wiarę osób, których można by uznać za pogan. Wystarczy przywołać scenę modlitwy faryzeusza i celnika. Niestety szybko o tym fakcie zapominamy. Łatwo jest nam wpaść w pułapkę postawy samozbawienia: Bóg przestaje być potrzebny, bo nawet jeśli zdajemy sobie sprawę z własnej niedoskonałości, mamy przekonanie, że dzięki pracy nad sobą pozbędziemy się wad i zasłużymy na niebo.
Zastanowię się nad tym, czy nie ma we mnie takiej postawy. Prawda jest taka, że nie muszę się sam zbawiać. Ktoś już to zrobił. Ja mam tylko to przyjąć.
2. „W miłości nie ma lęku, lecz doskonała miłość usuwa lęk, ponieważ lęk kojarzy się z karą. Ten zaś, kto się lęka, nie wydoskonalił się w miłości.” Przyjmując miłość Boga, nie muszę się już bać. Jeśli jest jednak jeszcze we mnie lęk, nie powinienem się tym martwić. Św. Jan mówi o doskonałej miłości, a przecież nikt z nas nie jest doskonały. Ważne jest tu natomiast słowo „kara”, które stoi w sprzeczności z miłością. Jeśli jest we mnie lęk przed karą, to znaczy, że potrzebuję nawrócenia. Nawrócenie to nie zmiana postępowania, lecz zmiana sposobu myślenia, otwarcie się na prawdę, że mój obraz Boga jest zniekształcony.
Stanę teraz przed sobą w prawdzie. Jak postrzegam Boga: czy jako Kogoś, kto zawsze mi wybacza, czy kogoś, kto chce mnie ukarać?
3. „Jeśliby ktoś mówił: Miłuję Boga, a brata swego nienawidził, jest kłamcą, albowiem kto nie miłuje brata swego, którego widzi, nie może miłować Boga, którego nie widzi.” Naturalną konsekwencją przyjęcia Bożej miłości jest miłość wyrażana w relacjach z innymi ludźmi. Miłość do Boga, ludzi i samego siebie to oblicza tej samej miłości. Nie można kochać Boga, nie kochając ludzi. Nie można też kochać ludzi, nie kochając siebie. Może się w nas pojawić pokusa szukania tylko tego, co wzniosłe, na przykład wyrażania miłości do Boga poprzez wciąż nowe, wyszukane formy modlitwy.
Czasem trzeba sobie jednak zadać pytanie: jak dzisiaj Bóg chce się ze mną spotkać? Może się okazać, że właśnie dziś Bóg przychodzi w potrzebującej pomocy osobie, której nie darzę sympatią.
Rozmowa końcowa: Porozmawiam z Bogiem o tym, co przeżyłem na tej modlitwie. Będę z nim szczery. Mogę też powtórzyć modlitwę o owoc medytacji. Na koniec odmówię Ojcze nasz.