20 lipca 2023
fot. Zoltan Tasi, unsplash.com / grafika: JH

Nie lękaj się przychodzę ci z pomocą

Tydzień 3 - Przyjąć swoje życie / dzień 13

oprac. WŻCh Lublin / DA KUL

Cena mojego zbawienia: J 3, 14-18

A jak Mojżesz wywyższył węża na pustyni, tak potrzeba, by wywyższono Syna Człowieczego, aby każdy, kto w Niego wierzy, miał życie wieczne. Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne. Albowiem Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by świat został przez Niego zbawiony. Kto wierzy w Niego, nie podlega potępieniu; a kto nie wierzy, już został potępiony, bo nie uwierzył w imię Jednorodzonego Syna Bożego.

 

Modlitwa przygotowawcza: Proszę Cię, Panie, Boże mój, aby wszystkie moje zamiary, decyzje i czyny były skierowane w sposób czysty do służby i chwały Twojego Boskiego Majestatu.

Obraz: Stanę pod krzyżem na wzgórzu Golgoty. Spróbuję spotkać spojrzenie Jezusa.

Prośba o owoc: Proszę Cię, Jezu, abyś pozwolił mi doświadczyć choć po części ogromu Twojej do mnie miłości. Dopomóż mi też, abym mógł przybliżyć się do Ciebie i przyjąć jak najpełniej owoce Twojej wielkiej ofiary.


1. „[…] by świat został przez Niego zbawiony.” Jezus wie, dlaczego podejmuje wielkie dzieło miłości, jakim była Jego męka i śmierć na krzyżu. To nie tak, że mogliśmy się po prostu tylko bardziej postarać, a Jego ofiara nie byłaby potrzebna. On nie pyta o nasz udział w tajemnicy nieprawości ani o to, jak bardzo daliśmy się zwieść „nieprzyjacielowi natury ludzkiej”. Jak wielki wojownik walczy o każdego z nas, a Jego orężem jest miłość i całkowita ofiara z siebie. Gorącym pragnieniem Jezusa i nagrodą dla Niego za podjęty trud jest jedynie to, byśmy jak dobry łotr uznali prawdę i pozwolili Mu się obdarować przebaczeniem, nową mocą i życiem wiecznym.

Co znaczy dla mnie życie wieczne? Czy wierzę w imię Jednorodzonego Syna Bożego?

2. „Kto wierzy w Niego, nie podlega potępieniu […]” Stojąc nadal pod krzyżem, popatrzę na błędy i zło, które popełniłem, także na te, które najtrudniej mi sobie samemu przebaczyć. Mój grzech najgłębiej rani moje człowieczeństwo, a czyni to niejako od środka. Najczęściej jest konsekwencją wiary w różne kłamstwa szatana i uległości narzucanym przez niego lękom. Zobaczę swoje próby życia na swój rachunek i według własnej koncepcji. Zanurzę je wszystkie w głębokościach Bożego miłosierdzia. Pozwolę, by obmyły mnie krew i woda.

3. „[…] aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie […]” Jezus wie, jak bardzo szatan stara się zniszczyć nasze człowieczeństwo, pozbawiając nas godności i podmiotowości. Wykorzystuje nasze zranienia i niepowodzenia, odbiera nam poczucie sensu tego, co robimy i wartości tego, kim jesteśmy. Bóg staje w naszej obronie, przyjmuje na siebie ciosy, które miały nas zniszczyć. Mimo to jest wyśmiewany i odrzucany, przeinaczane są Jego intencje i motywy działania, odrzucana jest Jego miłość, podważana wiarygodność, lekceważone jest wszystko, z czym przychodzi do człowieka. Jego królewska godność spotyka się z kpiną, a siła nienawiści wyraża się w zajadłości, z jaką zadawany Mu jest ból. W tym cierpieniu Jezus pozostaje jednak sobą, jest wierny Ojcu i swoim zadaniom.

Każdy rodzaj cierpienia, który przeżywam w zjednoczeniu z Nim, traci swoją siłę niszczenia mojego człowieczeństwa. Zyskuje natomiast sens udziału w Jego misji zbawienia. Mogę też doświadczyć, że to, kim jestem jako osoba, jest darem Bożym niezniszczalnym i niezależnym od jakichkolwiek ludzkich reakcji. „W Jego ranach jest nasze zdrowie” (Iz 53, 5).
Przywołam i oddam Jezusowi po kolei wszystkie cierpienia, które zraniły moje człowieczeństwo. Pozwolę, by uzdrowiły mnie Jego rany.


Rozmowa końcowa: Porozmawiam z Jezusem w głębi swojego serca o wszystkim, co podczas tej medytacji okazało się dla mnie ważne. Na koniec odmówię Ojcze nasz.