17 sierpnia 2023
fot. Marcel Kessler, pixabay.com / grafika: JH

O współdziałaniu z Bogiem

o. Grzegorz Ginter SJ

W tej konferencji chciałbym powiedzieć parę słów o bardzo ważnej rzeczywistości w naszym życiu, nad którą być może wiele razy się zastanawialiśmy albo wciąż zastanawiamy, mianowicie o tym, w jaki sposób odbywa się współpraca między człowiekiem a Panem Bogiem. To bardzo ważne i też niełatwy temat. Ile jest w tym mnie, ile Pana Boga, jak to się rozkłada, w czym mogę liczyć na Pana Boga, a gdzie ja sam mam działać i pracować. To nam się myli, nie mamy jasności w tej kwestii.

Tak ufaj Bogu… tak działaj…

Chciałbym powiedzieć parę słów w oparciu o duchowość ignacjańską, a zwłaszcza o pewne stwierdzenie, które przypisuje się św. Ignacemu, ale które ułożył i wypowiedział Hevenesi. Mianowicie brzmi ono tak: „Tak ufaj Bogu albo wierz, jakby wszystko zależało od ciebie, a nic od Boga. Tak jednak działaj, jakby wszystko mógł uczynić Bóg, a ty nic”. Być może tę zasadę słyszeliśmy w wersji odwrotnej: Tak ufaj, jakby wszystko zależało od Boga, a tak działaj, jakby wszystko zależało od ciebie. Jednak oryginał łaciński przedstawia ją na zasadzie pewnej zamiany. Tak ufaj Bogu, tak wierz Panu Bogu, jakby wszystko zależało od ciebie, a od Boga nic, tak jednak działaj, jakby wszystko mógł uczynić Bóg, a ty zupełnie nic. Ta zasada synergii, współdziałania, może nam pomóc w zrozumieniu, na czym polega nasza współpraca z Panem Bogiem oraz Jego współpraca z nami.

Ta zasada, kiedy się w nią bardziej wgryziemy, zobaczymy, że jest taką cienką linią. Idąc po tej linii bardzo łatwo omsknąć się albo w lewo, albo w prawo – że za bardzo przypiszemy coś Panu Bogu albo za bardzo przypiszemy coś samym sobie.

„W rzeczach do służby naszemu Panu, które podejmował […]” – mowa o św. Ignacym – „[…] używał wszystkich środków ludzkich, aby dzieło ukończyć z taką uwagą i skutecznością, jak gdyby od nich zależał dobry sukces […]”. To jest pierwsza część zdania. „A w taki sposób ufał Bogu i był świadomy Jego boskiej opatrzności, jak gdyby inne środki ludzkie, których używał, nie przynosiły żadnego efektu.” Tak ufaj Bogu, tak działaj.

I jeszcze jeden cytat: „Należy pozyskać środki ludzkie, jakby nie było boskich, i boskie, jakby nie było ludzkich” (Baltasar Gracián, Sztuka doczesnej mądrości) To zdanie w bardzo skróconej wersji mówi, o co tak naprawdę chodzi.

Moja odpowiedzialność wobec rzeczywistości

Mamy tutaj właśnie takie dwa momenty. Po pierwsze, uwierzenie w to, że Pan Bóg działa, uwierzenie w to, że na pierwszym miejscu jest Bóg, będący absolutnie transcendentny, czyli przekraczający wszystko – że jest u źródeł, u korzeni mojej wolności, jako możliwości samej w sobie. To znaczy, że ja mam taką możliwość działania, a to płynie z mojej wolności. I skoro On dał mi tę wolność, to nie będzie interweniował jako druga przyczyna – druga przyczyna stworzona, która mogłaby ograniczać tę moją wolność. On jest pierwszą przyczyną mnie, mojego życia i mojej wolności, które mi dał. Nie będzie interweniował, wkraczał, nie będzie wpływał na tę wolność w taki sposób, jakby jeszcze chciał coś do tego dodać. On nie chce i nie będzie ograniczał mojej odpowiedzialności wobec rzeczywistości, w której jestem – rzeczywistości obecnej i przyszłej. A to oznacza, że w tym świecie, tak jak tutaj jestem, jak pracuję, wszystko zależy jedynie i wyłącznie ode mnie. Może jest to mocne zdanie, ale ono zamyka całkowicie drzwi na jakiekolwiek alibi, zaniechania. To ja mam działać, ja mam pracować i ja mam robić wszystko, korzystać z wszelkich godziwych środków, aby wszystko, co zamierzam, wszystko, co jest do zrobienia, ukończyć. I aby to ukończyć z sukcesem. Pan Bóg dał mi wolność, a teraz ja z tej wolności mam korzystać, żeby zrobić wszystko, co możliwe, aby się to wydarzyło, i to z sukcesem, by wydarzyło się dobrze.

Ocena pracy ludzkich rąk, a nie ocena człowieka

W tym kluczu można powiedzieć, że mogę oceniać pracę rąk ludzkich. Ocena człowieka jest nieuzasadniona. Nie mogę ocenić jego wartości, bo ja tej wartości drugiemu człowiekowi nie dałem, tę wartość dał mu Pan Bóg, a jako stworzony przez Pana Boga ma wartość nieskończoną. Każdy z nas ma taką wartość. W związku z tym, jeśli ktoś ocenia drugiego człowieka – nawet prostym słowem „ty głupku”, co jest jakąś oceną jego samego – to jest nieuprawnione, jest brakiem szacunku dla tego, kim on jest w oczach Pana Boga. Często takim powiedzeniem, takimi słowami tak naprawdę uderzamy w samych siebie, bo dotykamy też naszej własnej godności.

Natomiast ja mogę oceniać pracę ludzkich rąk, to, co ten drugi człowiek zrobił. Kiedy ktoś produkuje długopisy, chcemy, żeby długopis działał, że to po prostu ma być wykonane dobrze. Chyba nikt z nas nie chciałby lecieć samolotem czy jechać samochodem, wiedząc, że skonstruowali i wyprodukowali go ludzie, którzy swoje egzaminy zdawali na trójki i mają blade pojęcie o tym, jak się konstruuje samolot czy samochód. Chcemy, żeby rzeczy były dobrze zrobione. Chodzi też o to, żebyśmy sami o to dbali, robiąc, co w naszej mocy, żeby to było jak najlepsze. Żeby nasza praca była jak najuczciwiej i jak najlepiej wykonana. Z tego można nas rozliczać – z tych owoców naszej pracy, te owoce można oceniać. Nie mnie jako osobę. Czy – ponieważ źle skręciłem długopis – to jestem głupim człowiekiem? Nie. To już jest przekroczenie kompetencji, które mam do oceny. Oceniłem nie ten długopis i nie pracę tego człowieka, tylko jego samego. To rozróżnienie jest ważne w naszym życiu, ponieważ krzywdzimy bardzo przez niesprawiedliwe oceny drugiego człowieka, który jest, kim jest. Potrafi tyle, ile potrafi. Ale ma wartość i ma godność nieskończoną w oczach Pana Boga. Potrzebujemy jakoś to widzieć, szanować drugiego człowieka, a w tym przede wszystkim samych siebie, ponieważ często to, jaką opinię wydaję na temat drugiego, tak naprawdę mam na temat samego siebie. Ostatecznie możemy powiedzieć, że podobną opinię mam na temat Pana Boga, tylko taką niewypowiedzianą.

To jest pierwsza część tego zdania – mam robić wszystko, co w mojej mocy, co do mnie należy, żeby wykonać dobrze pracę, ponieważ Bóg jest Stwórcą mnie i Stwórcą mojej wolności, i ja w tej wolności mogę działać.

Bój ujawnia się przez moje działanie

Równocześnie potrzebujemy być świadomi tego, że w tę moją pracę, w to moje działanie, w tę moją – po ludzku byśmy powiedzieli – wydajność, Bóg jest wmieszany, wplątany, ale w taki sposób, że ten Jego zamiar nie odsłania się od razu. On odsłania się na przestrzeni historii i można Go rozpoznać tak naprawdę potem, a posteriori – po fakcie, bardziej po owocach. Wtedy odsłania, uwypukla to, co On zamierzył i co On zrobił. Bóg, który też jest całkowicie wolny, w pełni wolny, tę swoją wolność ujawnia również przez nasze działanie, przez to, kim my jesteśmy, w jaki sposób pracujemy, dając nam naszą wolność. On działa w historii, przychodzi do nas w historii, ale to, co robi, to umożliwia mojej wolności działanie w zgodzie z Jego wolnością. Mówiąc inaczej – daje mi wolność, bym ja mógł pracować w zgodzie z Jego wolą i z Jego wolnością, i kiedy nasłuchuję Go w moim sercu, w mojej wolności przez poruszenia, o których też mówiliśmy, przez to, co On ze mną czyni – o ile Mu pozwalam na to, o ile chcę Go słuchać – działam w zgodzie z Jego wolą i z Jego wolnością. I On tam wpływa na mnie, tam mnie dotyka wewnętrznie.

Natomiast to, w jaki sposób ja to uczynię, czyli jaką decyzję podejmę, jak zrobię to, do czego wewnętrznie czuję pragnienie i zachętę, to jest moja wolność, mój wybór. Czyli wszystko zależy tylko i wyłącznie od działania człowieka, a równocześnie wszystko jest czystym darem Pana Boga i łaską, która działa w historii, działa zawsze, chociaż w sposób mniej widoczny, mniej widzialny, i działa przez człowieka.

Moja współpraca z Bogiem

Jeszcze jeden cytat: „Nasz Pan pozwolił zrozumieć Ignacemu, że powinien poświęcać się rzeczom dla Jego służby, używając wszystkich uczciwych środków ludzkich do jego zdobycia. Jak gdyby całe powodzenie […]”, cały rezultat „[…] zależał jedynie od niego i Bóg absolutnie nie interweniował […]”, nie wpływał. „Ale jednocześnie, by ufał Bogu tak, jak gdyby wszystkie środki były bezużyteczne”. To znaczy, by nie pokładał nadziei w ludzkich środkach, „[…] ponieważ Bóg chce i musi doprowadzić wszystko do końca według swojej woli”.

To jest cytat, który mówi o tym, w jaki sposób Pan Bóg prowadził też św. Ignacego i jak on – Ignacy – pozwalał mu działać w swoim życiu. Widać tu dużo współpracy. Ignacy robił wszystko, co po ludzku było możliwe do zrobienia. A równocześnie tak ufał Panu Bogu, jakby to, co ludzkie, nie miało żadnego znaczenia. To znaczy, że Bóg – można by tak powiedzieć kolokwialnie – wtrąca się do naszego życia jedynie jako czynnik umożliwiający wolność, czyli dający mi wolność, pozwalający mi działać. Ta wolność leży u podstaw mojej – jako człowieka – autonomii.

Wydarza się to przez ustanowienie dialogu przyjaźni, co również pochodzi z wolnej inicjatywy Pana Boga, tej przyjaźni, którą człowiek może odrzucić. Tak więc moja wolność realizuje się też w przyjaźni z Panem Bogiem, kiedy ja pozwalam, żeby On do mnie mówił, poruszał, dotykał, i ja wtedy mogę działać, a mogę Go odrzucić i też oczywiście działać. Wtedy być może to będzie bardziej moje, tylko ludzkie działanie, chociaż Pan Bóg, który umożliwia mi wolność, tak czy inaczej swój zamiar, swoją wolę przeprowadza czasami niezależnie od tego, w jakiej kondycji jest człowiek. I to jest też ważne.

W Bogu jedynym, w Nim trzeba położyć całą swoją nadzieję oraz przyznać pierwszeństwo Jego działaniom, Jego opatrzności, która nad nami jest. To znaczy nasłuchiwać tego, co się dzieje w moim sercu, jak Pan do mnie mówi, jak wpływa na moją wolność przez poruszenia, a nie przez przymus, nie przez robienie czegoś za mnie. I stąd wynika to, o czym św. Paweł mówi w Liście do Filipian w drugim rozdziale, w trzynastym wersie, że Bóg jest tym, który jest sprawcą mojego i chcenia i działania. Czyli Bóg wpływa na mnie w taki sposób, żebym ja chciał działać, żebym to zrobił i żeby wyszły z tego dobre efekty.

To jest taka ważna rzecz, że Bóg nasze ludzkie wysiłki, tę naszą ludzką pracę, naszą kreatywność uświęcił przez to, że sam stał się człowiekiem i sam robił to, co byśmy powiedzieli, do Niego należy. Był Bogiem, był Słowem, głosił słowo, wpływał na ludzi właśnie w taki sposób, że przynosił im słowo od Ojca, słowo mówiące o miłości, słowo mówiące o pragnieniu Boga, żeby człowiek dał się poprowadzić, przemienić przez miłość. Wtedy wszelkie działanie człowieka – mówiąc najkrócej – stanie się miłością.

Można powiedzieć, że to jest właśnie synergia ducha, czyli współdziałanie człowieka z Panem Bogiem – to, co innymi słowami mówimy, żeby szukać i znajdować Boga we wszystkich rzeczach, absolutnie we wszystkim, przez pełne zjednoczenie z zamysłem Bożym. To oznacza, że ten sam Duch jest we wszystkim – w moim sercu, ale też w świecie na zewnątrz. Jest i działa, a moja wolność wchodzi w przestrzeń odpowiedzialności za wszystko, co robię, kim jestem.

Wolność do decydowania

Jakość naszego działania, naszego zaangażowania – to jest ważne zdanie – jest wskaźnikiem naszego zjednoczenia z Chrystusem i największej służby Bożej albo największej chwały Bożej – jakby powiedział św. Ignacy – ponieważ ludzka wolność, właśnie ta przestrzeń, którą Bóg mi ofiarował, a w której też działa, jest miejscem zwyczajnym. Moja ludzka wolność jest zwyczajnym miejscem spotkania i zjednoczenia z Bogiem – Bogiem, który jest zawsze większy ode mnie. Dzieje się to w konkretnej przestrzeni mojego życia, mojej pracy, mojego zaangażowania, moich relacji. Stąd łaska Pana Boga – to, co Pan Bóg mi daje – polega na tym, że Bóg mi ciągle ofiarowuje nowe możliwości wolności, czyli mojej zdolności do decydowania.

Tym jest wolność – zdolnością do wybierania, do decydowania. To ja decyduję, w jaki sposób się to zrealizuje przez moje konkretne działanie, które zamierzam. Ale też nasłuchuję, czego Pan Bóg pragnie, jakie to działanie ma być, żeby było rzeczywiście Boże. Bóg daje mi możliwość wolności, wpływając na nią, ale zaprasza mnie do działania, pozostawiając tę wolność nienaruszoną w oczekiwaniu na odpowiedź. To znaczy, że dzieje się to samo, co w zwiastowaniu, kiedy Pan Bóg przychodzi do Maryi z zaproszeniem do współdziałania z Nim w dziele stworzenia świata. Mówi, zwiastuje Jej, co planuje, ale równoczesne czeka na Jej odpowiedź. Wszystko wydarza się w momencie, kiedy Maryja mówi: „Oto ja, służebnica Pańska, niech mi się stanie”. Przyjmuje. Wiemy, że Ona nie rozumie wszystkiego i pyta, jak się to stanie, jak to możliwe. Anioł Jej wszystko tłumaczy, pokazuje Jej zamysł Boży na ten moment. Ona nie wie, jak on się spełni, jak to się do końca zrealizuje. W tym zamyśle, jak przeczytamy tekst zwiastowania, nie ma na przykład nic o krzyżu, ale przyjmuje to, co jest na teraz, zamysł Boży, który po drodze się rozwija, po drodze się otwiera coraz bardziej, kiedy człowiek też współdziała z Panem Bogiem właśnie przez swoją wolność.

Dlatego jesteśmy zaproszeni do współdziałania z Bogiem, by tak Mu ufać, jakby wszystko zależało ode mnie i bym działał tak, jakby wszystko zależało od Pana Boga. Po ludzku mam zrobić wszystko, co do mnie należy. Wszystko. Każdym godziwym środkiem. I być może w wielu sytuacjach, kiedy myślę, tu już się nic nie da zrobić, potrzebuję siebie zapytać, czy rzeczywiście nic się już nie da zrobić, czy rzeczywiście nie można jeszcze porozmawiać z tym czy z tamtym, zapytać albo zrobić to czy tamto, poczytać. A z drugiej strony mam ufać tak, jakby wszystko zależało od Pana Boga. Mam całą moją nadzieję i ufność położyć w Panu Bogu, jakby te ludzkie środki – z których mam korzystać w pełni i do końca i miały przynieść spodziewany efekt – były bezużyteczne.

Prośba o łaskę współdziałania z Bogiem

Wrócę do tego, co mówiłem – jest to jak cienka linia. Być może słyszymy, że to jest taka cienka linia mojego współdziałania i Bożego współdziałania, czy naszego wspólnego działania, cienka linia łaski Bożej, tego, po jakich ścieżkach ona chodzi, i mojej wolności, która decyduje, w jaki sposób wejść w tę łaskę, przyjąć tę łaskę, jak ją zrealizować w moim życiu. I wiemy, że każdy nasz krok w lewo czy w prawo oddala nas, sprawia, że w jakiś sposób zaczynamy chodzić po swoich ścieżkach. Ciągle też możemy Pana Boga prosić o to, by dał nam łaskę, byśmy umieli z Nim współdziałać tak, żeby rzeczywiście On stał się we mnie sprawcą i chcenia, i działania, a ja stał się świadomym Jego współpracownikiem, by rzeczywiście się to spełniło.

Transkrypcja pochodzi z filmu „Tak ufaj… tak działaj – konferencja 3”
→ seria „JAK ŻYĆ? Czyli szukać i znajdować Boga we wszystkim”